wtorek, 22 października 2013

foals forever //

pojechałam do warszawy spokojna. widziałam foals już 4 razy i mimo, że to jeden z trzech moich ulubionych zespołów nie odczuwałam większej ekscytacji. przeglądając setlisty uznałam, że wszystko już widziałam i koncert wyobrażałam sobie jako idealnie zagrany, ale bez większych niespodzianek.

a potem oni wyszli na scenę. kolejno: jimmy, jack, edwin, walter i yannis. usłyszałam krzyk tłumu i pierwsze dźwięki 'prelude'. kiedy zaczynali grać 'total life forever' byłam już zaczarowana. czasami odrywałam wzrok od sceny i patrzyłam na moich znajomych, na obcych ludzi i miałam to przyjemne wrażenie, że ich też zaczarowali. kilka osób przyznało się do tego, że niektóre kawałki na żywo wzruszyły ich do łez (blue blood, milk, late night). ku zaskoczeniu (głównie mojemu) zagrali 'hummer', ze standardowej koncertowej dwunastki zrobili czternastkę i zeszli ze sceny. kiedy spotkaliśmy się po koncercie na palarni panowała cisza, jedyne co potrafiliśmy z siebie wydusić to 'ja pierdolę'. 

dzięki dla moich kochanych ziomeczków, dla steven'a i tary oraz ogromne propsy dla genialnej polskiej publiki, która dała się porwać. //

i would like to say thank you to my awesome friends for all the fun, steven and tara for letting me in. 
and for the band for the western feeling.//

FOALS are:
yannis, edwin, jack, jimmy and walter 












find me:
instagram: @margeemetz\

find foals:


find alterart: