czwartek, 1 lipca 2010

open'er troll\\


Pamiętam dokładnie minę mojej mamy, gdy oświadczyłam jej w 2006, że jadę na Heineken Open'er Festiwal zobaczyć koncert Franz Ferdinand i jeśli mi na to nie pozwoli, to zrobię to bez jej zgody. Miałam wtedy 15 lat. Widząc moją zdeterminowaną minę, mojej mamuni nie pozostało nic innego niż zarezerwowanie sobie pokoju w hotelu (Orbis, potem jeździłam windą z CKOD) i czekanie na mnie do później nocy, aż uda mi się wrócić. A ja szalałam przy Placebo, Pharrellu Williamsie pierwszego dnia i Skin, Franzu, a także Scissor Sisters, którzy zrobili na mnie wtedy ogromne wrażenie. Leżałam potem na trawie, z moją znajomą i niemalże płakałam, że już nigdy nie będzie mi dane zobaczyć Franz Ferdinand na żywo. Pamiętałam o tym dwa lata później, gdy czekałam na nich podekscytowana, jak na nastolatkę przystało, na balkonie 'Stodoły'. Od tego czasu widziałam Franz Ferdinand sześć razy w pięciu różnych miastach, w trzech krajach, a na Open'erze jestem co rok.


W 2007 było równie wspaniale. Grali między innymi: Bestie Boys, Bloc Party (och, zachód słońca!) i Muse, którego nigdy nie zapomnę! Mój brat, którego wspaniałomyślnie na ich koncert zabrałam i który o mało nie wytrzymał do Muse, zapewne się ze mną zgodzi, że to co chłopaki zrobili na scenie i ze sceną jest nie do opisania. Miliony świateł, hipnotyzujących wizualizacji i perfekcyjnie, naprawdę prawie bezbłędnie grający zespół doprowadziły mnie do łez wzruszenia (Bliss) by za chwilę wyzwolić we mnie nieokreślone pokłady energii! Och, nie mogę się sierpnia doczekać! Widziałam po Muse naprawdę sporo koncertów, ale takie show dają tylko ONI. Nie podoba mi się kierunek twórczości jaki sobie ostatnio obrali, ale za pierwsze cztery płyty i za ich gigi, podczas których wszystkie wizje Matta Bellamy stają się rzeczywistością chylę czoła. Uwielbiam Muse.


Dalej 2008 wyjątkowy, bo pierwszy w duecie z my favourite gig fellow czyli z Josi i naszą wspólną, niesamowitą kumpelą Olgą. Czy to były nasze pierwsze wspólne koncerty, Aś? Josi nie do końca ogarniała o co mi kamman, jak z wypiekami na twarzy opowiadałam jej jak to fajnie jest na Open'erze, ale od czasu gdy ją tam zaciągnęłam też jest na Babich Dołach co rok. W line upie m.in.: The Chemical Brothers, Jay-Z, The Raconteurs, Editors, Sex Pistols, Goldfrapp, The Cribs i mój highlight: Interpol. Banksy i koledzy zaczeli od 'Pioneer to The Falls'. Razem z zespołem zaczęli fani, którzy odśpiewali kawałek tak głośno, że Paul momentami był przez nich zagłuszany. Josi się to nie podobało, jednak ja i fani byliśmy wniebowzięci, widząc wzruszenie malujące się na twarzy Paul'a. Poza tym to dostałam kciuka od Daniela na koniec koncertu i nie raz miałam łzy w oczach. Kolejne co pamiętam: wizualizacje The Chemical Brothers- wow! Klaun pojawiający się na telebimach był bardzo realistyczny, momentami przerażający. Niesamowite! Editors zaliczyli dobry set. Sex Pistols... . Jack White był. Wyszedł na scenę i rzucił na przywitanie 'Do widzenia, Polska!'. Bo on Polakiem jest... Prawie. Josi piszczała w pierwszym rzędzie, ja w ostatnim z bólu bo sobie coś z nogą zrobiłam.

Wreszcie 2009. Taaa. Muzycznie i line up'owo: wow, ale zafundował mi akcję, po której nie rozmawiałam z pewnymi osobami rok! Z innymi, nadal nie gadam. Spoko. W wow line up'ie: Kings of Leon, Arctic Monkeys, Placebo, The Prodigy, Lily Allen, The Kooks, Pendulum, Gossip, The Ting Tings, White Lies. Mój highlight: Late Of The Pier, dla których olałam Arktyczne Małpy i nie, nie żałuję tego co zrobiłam bo Alex i jego koledzi zawiedli i nie, nie chodzi tu o to, że padło nagłośnienie (kilka razy), a o to, że po prostu dali ciała. Nie dali za to ciała Placebo, których słabo wspominałam z pierwszego Open'era. The Kooks na plus, bawiliśmy się na nich z grupą wspaniałych ludzi, którzy bardzo chcieli 'do Luke'a' i pokazywali jak bardzo 'kochają de kuks'. Caleb Followil natomiast przykleił sobie kostkę do czoła. Nagrodę na najbardziej urocze gwiazdy festiwalu zdobyły Lily i Beth <3


za zdjęcie Late of the Pier dziękuję Marcinowi Bąkiewiczowi

Nadszedł rok 2010. Tym razem wybieram się tylko na czwarty dzień festiwalu. Dlaczego? A co miałabym oglądać np. dzisiaj, w czwartek? Pearl Jam? Ben'a Harper'a? Ja jebię, Łąki Łan? No thanks. Ewentualnie zobaczyłabym Yeasayer. W piątek - tylko Klaxons i to jedyny zespół, którego żałuję, że nie zobaczę. W sobotę jest w sumie Kasabian, ale oni po pierwsze zazwyczaj słabo wypadają w plenerze. Po drugie widziałam ich ostatnio w Berlinie, a od tego czasu nic nowego raczej nie stworzyli. Dochodzimy do niedzieli. Na koncert The Hives czekałam parę dobrych lat, więc raczej nie odpuszczę. No i będzie Jack Lawrence, z kolegami! I ten polaczek od 'do widzenia, Polska!' może powie coś równie zabawnego. Na to, że line up jest wyjątkowo słaby wskazuje także sprzedaż biletów z polem namiotowym (w tamtym roku wysprzedały się w kwietniu, w tym dwa tygodnie temu...). I to, że pan Mikołaj Ziółkowski musiał na World Stage przerzucać w ostatniej chwili Polskich wykonawców, żeby coś się w ogóle na nich działo. Może trzy festiwale to za dużo dla biednego Alter Artu? Co zagra przed Muse, Ziółku? Mam nadzieję, że to dźwigniesz i mnie zaskoczysz. Pozytywnie zaskoczysz... Dla porównania Pukkelpop > jak dla mnie kombos roku, Benicàssim czy nawet Pohoda Festival.
Sorry Open'er, you've lost this year.

Jednak. Gratulacje dla Alter Artu. Stworzyli w Polsce festiwal, na którym panuje świetna atmosfera. Na który przyjeżdżają ludzie z całego świata. I zazwyczaj nie ma siary. 2010 uznaję za potknięcie, wypadek przy pracy.

Panie Mikołaju Ziółkowski - uwielbiam Pana i serdeczne dzięki!

8 komentarzy:

  1. pisząca Margee + edytująca Josi = 'podknięcie'
    dzięki Wiesław ;D miło, że wpadłeś... ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale ja NA PEWNO zmieniłam twoje "potchnięcie" na potknięcie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. sorry ale było 'podchnięcie' ja tego już potem nie ruszałam ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. wychodzi na to, że Wiesław zmyśla!!
    no, wiesz Wiesiek, może po Januszu, ale po Tobie to się nie spodziewałam... ;p;p

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahaha podchnięcie>podknięcie>potknięcie! Muszę przyznać, że pobiło "browara" :D

    OdpowiedzUsuń
  6. ale 'browara' szybko ogarnęłam i się nikt nie skapnął ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale to w końcu było to podknięcie czy nie? :D

    OdpowiedzUsuń
  8. było w poście 'podknęcie' ;p

    OdpowiedzUsuń